środa, 10 czerwca 2020

6. Bajeczka o zakochanym czarcie

raz żył sobie kosooki czart 

co miał gorące serce

tułał się w świecie szerokim 

aż zakochał się w tancerce

więc swym sercem ją rozgrzewał 

układał liryczne wiersze

pieśni grał dla niej i śpiewał

nocą śnił że znalazł szczęście

tak ją kochał,że aż płonął 

świecił jasno jak pochodnia

w całym piekle z niego kpiono 

a on piękniał i łagodniał

szatan wezwał go do siebie

kazał padać na kolana

w końcu wylądujesz w niebie 

czarcia duszo opętana!

czas się w końcu opamiętać 

i zdusić ten błędny płomień

wróć do domu, tu do piekła,

nie dla ciebie ziemskie błonie...

czart głowę spuścił pokornie 

lecz spojrzeniem butnie toczył

pózniej się ukłonił dwornie 

i przymrużył kose oczy

nie bądź panie tak zazdrosny 

że me serce dla niej biło

zapał mój jeszcze nie ostygł  

choć nie wierzy w moją miłość

choć mnie w sercu nie kołysze 

w końcu precz mnie nie przepędza

mogę widzieć ją i słyszeć 

czy to taka straszna nędza?

a gdy w tańcu zawiruje, 

gdy melodia ja porywa

jak anioł w niebie się czuję 

bo wiem że jest wtedy szczęśliwa...

4 komentarze:

  1. Jak widać to miłość może i diabła zmienić...:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet czart pięknieje i łagodnieje :))
    Dzieki za odwiedziny Marto!

    OdpowiedzUsuń
  3. zabawny wierszyk...to prawda, miłość zmienia wszystko

    OdpowiedzUsuń