piątek, 25 września 2020

55. Legenda zamku Dunnottar





gdzie czas zawraca i traci znaczenie

gdzie się splatają wszystkie przestrzenie

i słychać dzikie krzyki mew w przestworzach

-zamek murami schodzi aż do morza


(strzeż się wędrowcu błędnej kipieli

-inni zginęli co tu płynęli)


w zamku rozbrzmiewa studzienne echo

co tlen odbiera ludzkim oddechom

straszliwa pustka błyszczy tam w lustrach

wiedźmy oddają się swym uciechom


mamią i zwodzą dzielnych żeglarzy

błędne ogniska palą na plaży

syrenim śpiewem na groźne skały

wepchnąć potrafią nawet korsarzy


(strzeż się wędrowcu błędnej kipieli

inni zginęli co tu płynęli)


legenda głosi jak wszechświat stara

kto się do brzegu przybić postara

i zwieść się nie da podłym podstępom

może zapomnieć o swych koszmarach


zamek otworzy mu swe podwoje

krużganki ciemne,wielkie pokoje

prastare księgi,złoto,klejnoty

będzie mógł zabrać jak dobro swoje


złe wiedźmy wpadną w groźne kipiele

na wieżach dzwony jak w kościele

radosne dźwięki przestrzeń zbudzą

i czasu znowu będzie wiele..


 

wtorek, 22 września 2020

54. Miss Szeherezada



gdy palące słońce za horyzont spada

a wokół się niesie zapach cynamonu

pojawia się znikąd miss Szeherezada

szepcząc opowieści zza swego welonu


jej baśnie przedziwne i niespotykane

- o mgłach jak oparem kładą się nad ranem

o wietrze co drzewa szarpie porywiście

i jesiennym chłodzie który barwi liście

o dniach coraz krótszych i nocach bez końca

białym puchu srebrzącym twardą zimną ziemię

o ptakach odlatujących by poszukać słońca

i szarym smutnym niebie wciąż spowitym cieniem


w ogrodach pośród kwiatów śpiewają cykady

nad głową wielki księżyc upałem brzemienny

nie wierzysz opowieściom miss Szeherezady

gorący dzień juz usnął i ty jesteś senny...


 

środa, 16 września 2020

53. Jesienne fanfary

fanfary i werble,

kasztany żołędzie

złoty przepych brzozy

liściaste konfetti...


zimny wiatr już wieje babie lato przędzie

nucąc swe rozwlekłe ,rzewne canzonetty

gorzki zapach ziemi jak instynkt pierwotny

snuje się w powietrzu i z chłodem się miesza

po wyblakłym niebie klucz ptaków bezwolny

lecąc opieszale swą drogę przemierza


palce zakrwawiły łupiny orzechów

we włosy wiatr wplątał  niteczki pajęcze

kiedy tak spokojnie, kiedy bez pośpiechu

kiedy obok siebie idziemy w tę jesień...







piątek, 11 września 2020

52. Limeryczek straszliwy o pewnej damie z Nieszawy

raz pewną damę z Nieszawy

męczyły senne zjawy

aż z podniecenia drżała

każdą komórką ciała

nie kryjąc dziewiczej obawy


głębszy sens był w panice

bo zjawy tę dziewicę

wodziły wciąż na manowce

niczym dla nich gromnice,

są śliskie niczym dżdżownice

i zimne jak stare grobowce


wreszcie na cała Nieszawę 

ściągnęły niechlubną sławę

bo któż nie boi się zjawy?

no i w końcu obławę

na zbyt natrętną zjawę

ogłosił burmistrz Nieszawy


a dama nawiedzona

niemile zaskoczona

bo teraz śpi spokojnie

zjawa już jej nie budzi

rankiem terkocze budzik

a było tak upojnie...





środa, 9 września 2020

51. Bolero


 najpierw tańczą ręce unosząc się w górę
z dłońmi jak skrzydła ptaka na wiatr rozchylone
a pózniej opadają wolnym lekkim ruchem
miękko i delikatnie muzyką stłumione


stopy lekko na palcach wiotko się poddają

robią krok do przodu pózniej się cofają…


muzyka w ciało wpływa swą drażniąca nutą

wypełniając uda biodra i ramiona

falujesz w deszczu dźwięków jesteś trawą kruchą

która tęskni za wodą bo jest jej  spragniona


stopy lekko na palcach wiotko się poddają

 robią krok  do przodu później się cofają...


nagle w tobie narasta, wzbiera ton wysoki

tak jakby sam się począł bez twego udziału

i unosi cie całą wznosi pod obłoki

aż czujesz jak ptak prądy w powietrzu z kryształu

muzyka w ciebie wpływa i ciało wypełnia

jak akt co się nie kończy słodyczą pulsuje

bez końca wciąż bez końca głośniejsza i dźwięczna

jest w tobie więc tańczysz jest w tobie wirujesz

twoje ręce jak struny dźwięczą każdym ruchem

stopy takt przeczuwając udeptują ziemię

już nie jesteś kobietą- jesteś tańca duchem

znikniesz gdy muzyka ucichnie gdy rytm się rozwieje

poniedziałek, 7 września 2020

50. Bajeczka o kapryśnej Julitce*

Daleko stąd w pewnej słonecznej dolinie,otoczonej cienistym lasem stał ul. W ulu-jak to w ulu,

mieszkały sobie pszczółki.Mieszkały przez lata, mnożyły się radośnie, aż zrobiło się im

ciasno. Brak miejsca,źle wpływał na owady. Bzykom i drobnym ukłuciom nie było końca.

Ucierpiała również przysłowiowa pracowitość pszczół. No bo po co zbierać pyłek i produkować

miód, jeśli miejsca na plastry-tyle co kot napłakał?  Sytuacja stawała się nie do zniesienia.

Grupa młodych pszczółek,postanowiła wreszcie temu zaradzić.Jeśli domek jest zbyt mały,

należy po prostu zamienić go na większy!

Rewolucyjnie nastawione  udały się ze swoim pomysłem do królowej.Ta jednak powiedziała:

-To niemożliwe! Rój nie może opuścić ula!. Ul,jest nie tylko naszym domem ale i naszą ukochaną 

Ojczyzną!  Moją rada jest taka: stwórzcie nowy rój,znajdźcie sobie odpowiedni ul, zapylajcie i produkujcie miód!

Uradowane pszczółki posłuchały królowej,utworzyły nowy rój i ogłosiły demokratyczne wybory.

Trzeba było wybrać nową królową,a czyż nie były wszystkie piękne,pracowite i bystre?

Sprawa nie była prosta,ale już w drugiej turze (po dogrywce) dokonano wyboru-królową została pszczółka Julitka. Ustalono precyzyjny plan: Julitka pozostanie w ulu,gdzie będzie zgłębiać tradycje,obrzędy i pszczele mądrości (dobrze mieć wyedukowaną królową!), zaś reszta roju rozlatuje się po okolicy i szuka nowego domu.

Jak  postanowiły-tak zrobiły.Już po kilku dniach,znaleziono odpowiedni ul. Znajdował się na zboczu góry,za cienistym lasem, całkiem niedaleko słonecznej doliny. Był duży,jasny,w całkiem dobrym stanie i co najważniejsze-pusty! Usatysfakcjonowane pszczółki zaniosły radosną nowinę królowej Jakież było ich zdumienie,gdy nie wywołała ona spodziewanego entuzjazmu.

- Najpierw muszę ocenić nowy ul-sceptycznie powiedziała  królowa-Nie mogę przecież wprowadzić roju do ruiny!

Następnego dnia rano,rój z królową Julitką na czele,raźno furcząc skrzydłami podążył w kierunku zbocza góry

-Nie wchodzi w rachubę! despotycznie orzekła Julitka,zobaczywszy nowy ul, jest duży i jasny,jednak dach pozostawia wiele do życzenia, jest wyraźnie nieszczelny! Jak mogę wprowadzić rój do nieszczelnego ula?!Deszcz będzie wpadał do środka i rozwadniał miód!  A jak ta cała wilgoć odbije się na zdrowiu jajeczek! Musicie naprawić dach!

Pracowite pszczółki dziarsko zabrały się do roboty.Poszukały mchu i gałązek i uszczelniły dach.W trakcie pracy nie mogły się nachwalić mądrości i zapobiegliwości królowej:

-Z taką królową,to nie głupie patyki a góry można przenosić! Z taką królową będziemy miały najlepszy dom w całej okolicy! A jaki zadbany! Potęga roju wzrośnie! Co tam stary rój i ich zgrzybiała królowa!

Szybko uporały się z drobnymi nieszczelnościami w dachu i podążyły do królowej zameldować wykonanie zadania.

-Zanim się przeniesiemy,muszę jeszcze raz obejrzeć nowy dom.Niewykluczone,że są tam inne poważne usterki,a jak powiedziałam nie mogę wprowadzić roju do ruiny!

Kolejny dzień,zaczął się dla roju podobnie jak poprzedni,wycieczką w towarzystwie królowej do nowego ula. Julitka spojrzała na naprawiony dach,skrzywiła się i orzekła:

-Nie wchodzi w rachubę!  Dach jest teraz zdecydowanie zbyt szczelny, w ulu będzie nieprzyjemnie i duszno! Miód nam spleśnieje w tym zaduchu!Nie ma mowy o przeprowadzce,bez wentylacji w ulu!

Usunięto więc ze szczelin dachu nadmiar mchu i niektóre gałązki. Jakież było zdumienie pszczółek

gdy królowa ponownie zgłosiła chęć oceny nieruchomości

-Przecież nie wprowadzę roju do ruiny!-powiedziała

W kolejnych dniach pszczółki poszerzały wlot do ula,a następnie ponownie go zmniejszały,bo po ulu jakoby hulały przeciągi.Zmieniały kształt wlotu z trójkątnego( który nie wiadomo dlaczego nieprzyzwoicie się Julitce kojarzył)- na okrągły.Wzmacniały deseczkę przed wlotem a potem całkiem ją usuwały,ponieważ królowa po zastanowieniu stwierdziła,że deseczka jest archaiczna i

niemodna i jako taka nie powinna szpecić ich nowego domu. Sprawdzały organoleptycznie smak,

zapach i jakość pyłku pozyskanego z otaczających ul kwiatków,ponieważ produkcja miodu nie

może ucierpieć z powodu zmiany miejsca zamieszkania.Oceniały szybkość i kierunek wiatru na 

zboczu góry, bo przecież zbocze góry-to nie słoneczna dolina!  Wykonywały tez niezliczone loty,

pomiędzy nowym a starym ulem,informując Julitkę o postępie prac i odbierając kolejne wskazówki budowlano-organizacyjne.Taki tryb życia wykończyłby słonia-nie tylko małe pszczółki!

Trudno się dziwić,ze pod koniec tygodnia (mimo,tego,ze sprawa przeprowadzki przeciągała się juz ponad miarę) rój zadecydował o jednodniowej przerwie we wszystkich czynnościach celem odpoczynku i regeneracji sił. Morale roju również osłabło.Po wykonaniu zleconych przez Julitkę zadań, coraz bardziej opieszale wracano do starego ula w obawie przed nowymi pomysłami 

królowej i wypowiadanym przez nią, znanym już na pamięć zdaniem:

-Przecież nie wprowadzę roju do ruiny!

Rój odpoczywał przez całą dobę.Pszczółki wylegiwały się w przytulnym wnętrzu ciasnego ula, z 

konieczności przytulone jedna do drugiej. Przyjaciele i znajomi doglądali strudzonych, podsuwając

im co pyszniejsze kęsy pyłku i krople nektaru. Pszczółkom było jak w raju!

Czy myślały o porzuceniu buntowniczego pomysłu? Z pewnością! Jednak pracowitość pszczół jest

przysłowiowa nie bez przyczyny!  Następnego dnia ochoczo ruszyły w kierunku zbocza góry

Jakież było ich zdumienie i frustracja, gdy stwierdziły, że tak pięknie przygotowany dla roju ul tętni życiem! Pod nieobecność dzielnych budowniczych został zasiedlony przez rój dzikich pszczół.

A w świecie pszczół (podobnie jak w innych światach) ,panuje brutalna zasada:"kto pierwszy-

ten lepszy!"Nie było nawet sensu dyskutować! Pszczółki jak niepyszne wróciły do dawnego ula

i skruszone poprosiły o ponowne przyjęcie do starego roju.

I to już koniec tej przydługiej bajeczki.Zapytacie co się stało z kapryśną Julitką?

Coż - rój może mieć tylko jedną królową!


* Bajeczkę o kapryśnej Julitce napisałam dla mojej mamy.Była prawdziwą kapryśna Julitką gdy usiłowałyśmy kupić wspólny dom







 

niedziela, 6 września 2020

49. Bajeczka o smoku i słusznych wartościach



za siedmioma górami za siedmioma rzekami  tak jak to w baśniach bywa

spowita mgłami usiana zamkami leży kraina szczęśliwa

ludzie weseli tam jak anieli wciąż śmieją im się lice

król sprawiedliwy  naród szczęśliwy i piękne żyją dziewice


żyją do czasu bo pośród lasu zamieszkał smok straszliwy

co ogniem zieje aż płoną knieje łakomy jest i mściwy

i nie pomoże tu dobry Boże ni modły ni chrzcielnice

wszak jeść coś trzeba gdy głód gra w trzewiach  (najlepiej zaś dziewice)


już przerażenie jak zębów ćmienie padło na okolice

dzwony na wieży naglą rycerzy czas opuścić przyłbice

smok- niegodziwcem nie brać go żywcem nie okazywać litości

ruszać do boju w imię pokoju i w imię słusznych wartości


dzielni rycerze wdziali pancerze i naostrzyli miecze

wielka zapłata  dla tego chwata który smoka usiecze

a więc ruszyli smoka ubili który? opadli chmarą

dzielnie walczyli oręż skruszyli na potworę prastarą


komu nagrodę za tę przygodę komu laury i sława

król łamie głowę i szarpie brodę bo bardzo trudna to sprawa 

więdną dziewice palą gromnice rozpaczają nad cnotą

każda swój wianek nim minie ranek oddałaby z ochotą


w całym królestwie panują swary bez końca i bez miary

ojciec dla syna jest jak toksyna dzieci mają koszmary

a więc zapytam bo po tych zgrzytach mam mnóstwo wątpliwości

kto tu zwyciężył smok co ciemiężył czy sluszne wygrały wartości?


czwartek, 3 września 2020

48. Ostatnia, letnia burza

ostatnia letnia burza szaleje dziś po niebie

nabrzmiałym i oślizgłym niczym brzuch wielkiej ryby

spadają ciężkie chmury strącone wichru powiewem

bryzgają strumieniem deszczu, twardym srebrzysto- siwym

tak jak gdyby ulewa oczyścić chciała ziemię

i spłukać z niej ostatnie ślady letniej spiekoty

pęka powietrze drżące błyskawic groźnym lśnieniem

z potężnym głuchym hukiem przetaczają się grzmoty…


a potem czas się dopełnia i cichnie letnia burza

deszcz ustaje,zasypia chwiejna wiatrów róża

w lśniącej ciszy spokoju- po kałuż kobiercu

nadchodzi jesień 

w mglistym szalu 

z ostrym chłodem w sercu