przygrywa wędrowna kapela-za głośna,zbyt krzykliwa
a w górze jasne chmury na cichym nieboskłonie
suną niesione wiatrem i piękny dzień upływa
tłum rozbawionych błaznów o zdobnych szminką twarzach
przekrzykuje muzykę straszliwy czyniąc zamęt
osiłek tęponosy już komuś się odgraża
karuzela wiruje jak wielki czysty diament...
czasami na jarmarku pośród gwaru i tłumu
pojawia się tancerka jak strzęp lekkiej organzy
i mimo całego zgiełku głośnych krzyków i szumów
unosi ręce do nieba i w natchnieniu tańczy
tańczy swym własnym rytmem, muzyka jej nie zraża
nie słyszy jej i nie widzi niczego dookoła
tańczy jak bajadera na białych stopniach ołtarza
powiewa lekko w powietrzu jej nierealny woal...
wiruje karuzela wciąż brzmi jarmarczna muzyka
chłopcy całują dziewczyny, na ławkach siedzą starcy
w ciemnych zakątkach rynku wybuchła bijatyka
dzień zwyczajnie upływa-a ta wariatka tańczy...
Przepięknie jestem pod wrażeniem :)
OdpowiedzUsuńDzięki Mgiełeczko!
OdpowiedzUsuńOleńko, bardzo mi się podoba. 🎧 🎼 🎶 💿🕺🏻
OdpowiedzUsuń♪ღ♪💜░P░o░z░d░r░a░w░i░a░m░💜♪ღ♪
Ogromnie się cieszę Marzenko! Myślę,że każda z nas ma w sobie coś z tej tańczącej wariatki.Wszystko się wali a my robimy swoje
OdpowiedzUsuńja również coś tej wariatki mam....również "tańczę swym własnym rytmem"
OdpowiedzUsuńPiękny wiersz Olu :)
OdpowiedzUsuń