noc siedmiokrotnie firmament odmienia
a niebo się stroi w Centaury, Oriony,
siedem konstelacji płonie jak złocenia
kiedy krzyczy jego imię w różne świata strony
później chodzi samotnie po pustych ulicach
(migotliwe światła ukryły się w cieniu
albo zgasły jak gasną w oślepłych źrenicach
starca o nieobecnym bezradnym spojrzeniu)
więc pogrąża się w ciemność a jej świat się wali
na bruku potłuczone leżą gwiazdozbiory
siedem łez cicho płynie żywym ogniem pali
czas zaginął
śpi zmęczony lub jest ciężko chory...
Powiało smutkiem i bóle. Co to za nastrój?
OdpowiedzUsuńTo starutki wiersz kochana.Nawet smutek z czasem łagodnieje
OdpowiedzUsuńDzięki za odwiedziny i komentarz Mgiełeczko
Bardzo ładnie Oleńko, masz rację Kochana, smutek z czasem łagodnieje.😘😘😘
OdpowiedzUsuńNiestety mija wszystko i miłość nawet największa i najgłębszy smutek.Przeraża mnie to.Boję się że nic mi nie zostanie
OdpowiedzUsuńOlu głowa do góry będzie (może) nowa miłość i smutek inny , wszystko może się zdarzyć :)
OdpowiedzUsuń