fanfary i werble,
kasztany żołędzie
złoty przepych brzozy
liściaste konfetti...
zimny wiatr już wieje babie lato przędzie
nucąc swe rozwlekłe ,rzewne canzonetty
gorzki zapach ziemi jak instynkt pierwotny
snuje się w powietrzu i z chłodem się miesza
po wyblakłym niebie klucz ptaków bezwolny
lecąc opieszale swą drogę przemierza
palce zakrwawiły łupiny orzechów
we włosy wiatr wplątał niteczki pajęcze
kiedy tak spokojnie, kiedy bez pośpiechu
kiedy obok siebie idziemy w tę jesień...
Piękny wiersz o jesieni,Browo,Pozdrawiam zolo
OdpowiedzUsuń