horyzont się obniżył i wzeszła mroźna gwiazda
gdzieś na północnym krańcu wzdętego chłodem nieba
tak jak to u kloszarda nie ma własnego gniazda
krąży przez rok okrągły po zimnych kasjopeach
krąży i śniegiem sypie kpi sobie z grawitacji
zimnym promieniem pieści skostniałą ciemną ziemię
pózniej pewnie się schowa na krańcach konstelacji
tam gdzie czyhają mroźne kosmiczne mroczne cienie
lecz teraz swoim blaskiem całe niebo ogarnia
lodowatym i trwożnym, białym śnieżystym lśnieniem
świeci w kosmicznym mroku jak widmowa latarnia
kiedy zima zagarnia skostniałą mrozem ziemię
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz